Manfrex Transport - Jabłonka

[scaniadriverv8]

Zapraszam was na kolejną relację z trasy do Holandii

Jabłonka[PL] -> Bielsko Biała[PL] -> Oudenhoorn[NL] -> Dongen[NL] ->Radzymin[PL] -> Susk Stary[PL] -> Wadowice[PL] -> Jabłonka[PL]

Poniedziałek

W sobotę dostałem SMS od Adama z danymi zleceń na kolejny tydzień. Awizacja na poniedziałek na 11.30. Przyjechałem na bazę o 8.30. Wpakowałem klamoty do schowków, nabiłem wiatrów i ruszyłem na załadunek. Włączyłem na odtwarzaczu jakąś dobrą nutę i gnałem przed siebie. Droga do celu prowadziła mnie ''szuwarami'' więc zbytnio nie było gdzie się rozbujać ale mimo to po 1,5h dotarłem na miejsce. Zaniosłem papiery i po paru minutach byłem już pod zbiornikiem. Węże podpięte, pompa w ruchu i olej spożywczy spokojnie lądował na naczepie. Po 1,5h byłem już gotowy do drogi. Odebrałem resztę papierów, wbiłem w nawigacje dane, but w podłogę i na rozładunek. Droga mijała mi spokojnie, wskoczyłem na A4 i kierowałem się do granicy w Zgorzelcu. Przed Wrocławiem tachograf nakazał mi zjechać na 45 minut pauzy. Znalazłem parking i ten czas wykorzystałem na posprzątanie kabiny i konsumpcje obiadu. Po postoju ruszyłem dalej. Ruch był lekko natężony ale mimo to 9-0 na blacie i kolejne km były zjadane. Przed granicą zjechałem na CP'n aby zatankować Ankę. Paliwo drogie no ale cóż trzeba sobie radzić. Po drodze nic szczególnego się nie działo. Przed Berlinem zjechałem na parking aby wykręcić przymusową pauzę 9h. Zjadłem kolację, oglądnąłem film i poszedłem spać.

Wtorek

Obudziłem się o 2. Poszedłem na stacje ogarnąć się z grubsza. Wypiłem mocną kawę i ruszyłem w dalszy rejs. Droga z rana była czyściutka, można było spokojnie gnać w stronę wschodzącego słońca. 4,5h zleciało w mgnieniu oka, zjechałem na parking i tam zjadłem śniadanie, gdyż wcześniej nie miałem czasu. Planowałem dolecieć na rozładunek jeszcze dzisiaj wykorzystując dodatkową godzinę czasu pracy. 90km/h nie schodziło z zegarów - cały czas do przodu. Kolejne 45min pauzy było za mną. Bardzo zależało mi aby jeszcze dzisiaj mnie rozładowano. Po pauzie zostało mi jeszcze 30min do celu. i po tym czasie dotarłem na miejsce. Na moje nie zmierne szczęście pan ochroniarz zgodził się mnie przyjąć jeszcze dzisiaj. Bez zbędnego gadania zaniosłem papiery i przygotowałem niezbędne akcesoria do rozładunku. Po wypompowaniu całego oleju do zbiornika udałem się na parking aby wykręcić 11h pauzy, gdyż i tak musiałbym czekać na otwarcie myjni.

Środa

Po skończonej pauzie, odpaliłem Scanie i udałem się na myjnie zająć już sobie kolejkę. Po przybyciu na miejsce okazała się że nikogo nie było przede mną więc mogłem spokojnie czekać na otwarcie. Po 30min oczekiwania otworzono mi bramę i chłopaki wzięli się za robotę. Po 45min mogłem udać się na załadunek do miejscowości Dongen gdzie miałem załadować 22500l Coli i z tym do Radzymina. Do celu miałem jakieś 140km więc na spokojnie pędziłem na załadunek. Po przybyciu na miejsce wjechałem na teren zakładu, zaniosłem papiery i ustawiłem się w kolejce. Po odbębnieniu 2h oczekując na wolny zbiornik, pager zaczął pikać więc szybciutko podstawiłem się pod zbiornik nr2. Pompa pompowała na okrągło a ja uciąłem sobie pogawędkę z ochroniarzem, który był Polakiem. Po skończonym rozładunku wyruszyłem w stronę kraju. Nie będę się tu rozpisywał bo praktycznie ta sama czynność jazda, stau, pauza itd. itd. Na granicy spotkałem się z moim kumplem, on pojechał dalej a ja musiałem zostać i wykręcić pauzę. Szybki meczyk w cs-ku i do spania.

Czwartek

Obudziłem się punkt godzina 00.00. Szybciutko obskoczyłem na stacje do toalety i po kawkę. Do Radzymina miałem w sumie ostatnią prostą. Droga nudna ciągle autostradami, gdzie nie gdzie jakiś patrol ale na szczęście nikt mnie nie ściągnął. Kiedy byłem już prawie na miejscu zaczęły się problemy z nawigacją ale dzięki pomocy miejscowym ludziom udało mi się trafić pod wskazany adres. Zadzwoniłem pod podany nr w papierach aby otworzono mi bramę. Gdy wjechałem na teren zakładu zaniosłem do biura papiery i od razu mogłem brać się za rozładunek tak bardzo popularnej coli. Rozładunek troszkę się przedłużył, gdyż pompa zaczęła odmawiać mi posłuszeństwa. Jednak chwila oględzin, dokręcona śruba i wszystko wróciło do normy. Po zakończonym zabiegu udałem się na myjnie, którą zarezerwował mi Adaś. Musiałem chwile poczekać ale i tak zgrabnie poszło. Panowie szybko ogarnęli temat a ja mogłem gnać na załadunek mleka do rolnika. Droga elegancka, krajówkami prowadząca - nie było źle. Po dotarciu na miejsce rolnik otwarł mi bramę i wjechałem na podwórze. Wcofałem pod wiatę gdzie był zaaplikowany zbiornik. Podłączyłem węże, uruchomiłem pompę i białe złoto wypełniało cysternę a my w tym czasie piliśmy sobie kawę. Po zakończonym procesie kierowałem się w stronę rozładunku, który miałem mieć w OSM Rokitnianka w Wadowicach. Brakło mi czasu i musiałem stanąć na 9h pauzy w miejscowości Jędrzejów.

Piątek

Byłem gotowy do działania więc bez zbędnego biadolenia szybko opędzlowałem śniadanko i ruszyłem w drogę. Ciągle drogą S7, później wskoczyłem na obwodnicę Krakowa aby nie pchać się już w centrum miasta. Zjechałem z obwodnicy i wskoczyłem na "Zakopiankę". Przed Głogoczowem odbiłem na Krzywaczkę i kierowałem się bezpośrednio do Wadowic. Na miejscu wstawiłem się o 9.00. Wzięto mi papiery a ja rozpocząłem rozładunek. Zadzwoniłem do mojego kumpla i zająłem już sobie kolejkę na myjnie. Po skończonym rozładunku udałem się na mycie cysterny aby wypłukać ją z resztek mleka. Kumpel szybko ogarnął temat i mogłem wracać już na pusto na weekend do domku. Po drodze obróciłem się na myjnie bezdotykową aby umyć zestaw z zewnątrz. Kolejka była nie mała ale nie spieszyło mi się więc poczekałem. Zjechałem na bazę, wypakowałem klamoty i udałem się na weekend do domu aby nabrać sił na kolejny tydzień.

Myślę, że relacja się podobała. Zostaw komentarz! - to bardzo motywuje! Do następnego! Szerokości!