[...] prawie wcale nie przespałem tej nocy, dużo pracy i obowiązków daje się we znaki mojej głowie która i tak ma już dość dużo na swoich barkach. Zwyczajny poranek podczas dni wolnych wszystko wykonywane rutynowo i nie było by nic dziwnego gdybym po jakimś czasie nie zorientował się, że w środku lutego stoję na placu w krótkim rękawku i dłubie coś przy trucku. Stanąłem w lekkim szoku czy to alkohol mnie grzeje czy naprawdę jest tak ciepło? Wieczorem wypiłem tylko 2 małe drinki więc tą opcje od razu odrzuciłem....
Nazajutrz przed wyjazdem Renia dostała świeże filterki i oliwę. Załadować mam o... awizacja jest na 2 w nocy tylko towar chyba dość drobnicowy więc będzie liczenie liczenie i jeszcze raz liczenie.
Na załadunku byłem 20 minut wcześniej, zaszedłem do biura popytać czy zaczną wcześniej skoro i tak nie ma żadnego auta przede mną. Przyznali zgodę więc podjechałem do rampy otworzyłem tył. Drobinę załadowali po godzinie a następnie dorzucali coś jeszcze bokiem. W między czasie skoczyłem do kabiny dopić kawę, zerknąłem też w nawigacje za celem podróży.
W trasę ruszyłem parę minut po 3 z lekką nogą na gazie i dwoma postojami wymuszonymi przez pęcherz. Droga puściutka a w koło rozlegał się tylko hałas toczących się opon i 11 litrowego diesla. Tak to uczucie gdy możesz się poczuć jak król szosy
Zrzutka w Busko Zdroju w typowej dla transportu krajowego norze, nie lubię takich miejsc gdzie nawet nie ma tabliczek z nazwą firmy, choć pół biedy że i adres się zgadzał.