Siemanko jeszcze raz! Pamiętacie mój początek podróży do słonecznej Hiszpanii? Jeśli tak, to pozwólcie że zabiorę Was w dalszą podróż ze mną w kabinie.
Drugi dzień podróży, zacząłem wkurwi*jącym budzikiem o 6:45
Po paru drzemkach się zwlekłem z tego wyrka o 7:20 i mimo lekkiego spóźnienia nie planowałem gonić bo wiedziałem że i tak od rozpoczęcia kolejnego dnia pracy do zakończenia będę jechał autostradami omijając wszelkie atrakcje i trudności rzucone mi pod koła.... No nie ważne, poranna kawa - MUST BE! Na szczęscie niemieckie hoffy słyną z fajnych mini pizz lub bułek więc nie mogę narzekać. Mała pizza jak dłoń raz i do tego mocna, czarna kawa... Brakuje długiej białej ścieszki aby dolecieć do Vigo na strzała zostawiając zestaw na tym parkingu.
Śmiechy na bok, pora się wziąć za prawdziwą truckerkę... 7:30 oficjalnie rozpocząłem dzień pracy i wyruszyłem w stronę niemieckiego miasta Norymberg...
Niemcy, niemcami... Parę zwężek, jedna kolizja... Ogólnie to nuda, dosłownie nic ciekawego... Aż serce mnie boli że pokonałem parę set kilometrów i nie zrobiłem żadnego zdjęcia ale aż nie było co... No cóż, w każdym bądź razie przekroczyłem granicę D - F w Miluzie i zaraz za mostem minąłem niebieski znak " FRANCE "
Aż mi się słabo robi gdy wspominam swoje przykre przeżycia z czasów jazdy busem po tym spier*olonym kraju... No cóż, na ciężarówce to trochę inaczej wygląda i nie ma na co narzekać...
No tak, rozpędziłem się i już folgowałem... Całe niemcy bez bramek, cyk... Mamy żabojadów i ich brameczki, no cóż... Bieremy ticket i jazda!
Wiecie co? Tak sobie jadę, jadę... Nie wyprzedza mnie praktycznie nic, a ruch w przeciwną stronę ( do okupanta ) tętni życiem... Ciekawe dlaczego
Te bramki zaczynają mnie wku*wiać...
Dobra, przestanę tak narzekać... Chociaż stoję pod Bordeaux i widzę na GPS te jeba*e bramki na prostej... Kto to widział, napierdol*ć 4 bramki na 130km... No po prostu Francja w pigułce.
DZIEŃ 2
Dobra, już! Nie hejtujcie mnie za to że tak krytykuję wyborców Emmanuela Macrona.... Wkraczamy do mojego raju, świątynii... Kraju po którym przerzuty mogę klepać cały czas...
¡Hola España!
Pozwólcie że ten kraj mega wychwalę, nie dlatego że tam mieszkałem 7 lat ale po prostu uwielbiam tą część Europy... Oczywiście spedzio już dzwoni i pyta; - Jak Ci idzie?
Najwidoczniej się martwii, w każdym bądź razie jestem w kraju docelowym... Już bez zmian granic, byle by bez kontroli i jesteśmy w domu.
Te widoki są serio super, muszę się z Wami nimi podzielić... Dosłownie tak mnie zachwyca to co widzę za oknem że bym czas jazdy przeje**ł
Obwodnica San Sebastian robi robotę a widoki na sąsiadujące góry... Pięknie.
Coś wspominałem o czasie pracy? No tak... Nie da się obejść, obowiązkowe 45 musiałem wykręcić
Co tu dużo pisać, ogień tam!
Dobra, dobra... Okej.... Wiecie jak Hiszpanie pracują?
Siesta od 14 do 16-17 w zależności od firmy... Tak się okazało że moja firma pracuje od 6 rano do 18 ( ale nie zawsze XD )
Pracują do 18 jeśli mają robotę a jak nie to spadają do domu wcześniej, na moje nieszczęście zawitałem do nich po 17:00 więc... Mogłem pocałować klamkę, a że umiem trochę w Hiszpański to udało mi się zagadać z Stróżem aby mnie wpuscił na teren firmy...
Mało tego, wpuszczając mnie do firmy dał mi klucze do łazienki kierowców a tam czysty i elegancki prysznic... Takie firmy to ja szanuje ale jestem zmuszony wykręcić ponad 12h przymusowej pracy gdyż " Descargamos mañana por la mañana "
Także, parkuję klamota i wypierdal*m na miasto! Siema i do jutra!