We wtorek w nocy telefon od spedytora. Dostałem informacje iż mam się stawić na załadunku w Sundsvall o północy. Szybkie pakowanie do DAFa i można ruszać. Na firmie stawiłem się punktualnie i odrazu na magazynie zaczęli ładować na pakę 17 ton oliwek. Załadunek potrwał około godziny, potem odebranie wszystkich dokumentów i można ruszać do celu jakim było Ivalo w Finlandii, więc trasa już pod koło podbiegunowe Wyjechałem o 1:30, playlista w radiu odpalona i można skupić się na jeździe. Musiałem trochę się wspomagać kawą bo zmęczenie dawało się we znaki Przez większość drogi aż do granicy szwedzko-fińskiej wokół drogi gęste lasy więc krajobraz typowo skandynawski Około 9 rano przejechałem przez granicę i odbiłem w kierunku Rovaniemi gdzie przewidywałem postój. Przewidywania się sprawdziły i zjechałem na stację około 11, następnie szybka toaleta, szybka kolacja (tak wiem, że kolacja o 11 to dziwny pomysł ) i idę spać, od 1 do 11 przejechałem 771km
O 20 wstałem, i niestety powitała mnie deszczowa aura, na dworze cholernie zimno i wiatr więc nawet nie wychylałem nosa z kabiny, śniadanie w postaci jajecznicy, szybka kawa i można ruszać. Do pokonania około 280 kilometrów. Nie będę się o tej części trasy rozpisywał, gdyż nic szczególnego się nie działo na drodze a krajobrazy w sumie podobne jak w Szwecji O północy w czwartek melduje się na firmie, szybka zrzutka, zjazd na parking i można czekać na następne zlecenie W 4 godziny pokonałem 287 km (łącznie 1058km)
Na następne zlecenie musiałem poczekać nieco dłużej niż zwykle. Wolny czas spędzałem na maratonach filmowych i spacerach po okolicy. Wkońcu w czwartek o 9 dostałem telefon o namiarach na nowy kurs, odrazu wskoczyłem za kółko i podjechałem pod wyznaczony adres. Po krótkim oczekiwaniu na pace wjechało 21 ton trocin, cel - Balvi na Łotwie. Adres wklepany w nawigację i można ruszać. Przez całą drogę wokół mnie krajobraz typowo fiński czyli niezliczone jeziora i lasy. Wieczorem zjechałem na parking w pobliżu miejscowości Jyvaskyla, kolacja i spać. Od 10 do 20 przejechałem 830 kilometrów.
O 5 rano pobudka, śniadanie, szybki przegląd zestawu i lecimy dalej. Z miejsca postoju do portu w Helsinkach jakieś 5 godzin drogi. Na drodze spokojnie i bez żadnych przygód i o 11 wjechałem do portu. Godzinka oczekiwania i do brzegu dobił prom którym miałem przeprawić się do Estonii. Na parkingu mało oczekujących więc sprawnie wjechałem na pokład. Po 2 godzinach rejsu przez Zatokę Fińską zjeżdżam na ląd już w Estonii. Sprawny wyjazd z Talinna i kieruję się w stronę granicy i po 3 godzinach jestem już na Łotwie. Kilka kilometrów po przejechaniu granicy nawigacja wskazuje iż mam skręcić w polną drogę prowadzącą do jakiegoś lasu, sprawdziłem 2 razy czy gps nie robi mnie w wała jednak okazało się iż jest to dobra droga, no cóż, takie już łotewskie uroki Droga nie była w jakimś złym stanie lecz przez te tumany kurzu przydałoby się teraz mycie auta O 17 melduję się na miejscu, sprawna zrzutka i czas na odpoczynek Od 5 do 17 (nie licząc przeprawy) przejechałem 722 kilometry.
Może i zrobiłem małą przerwę, ale to nie moja wina, hehe Nie będę przedłużał, nie mam jakoś weny na pisanie długaśnych opisów, więc no, wyszedłem trochę z wprawy Miałem jakieś 12 godzin przerwy między rozładunkiem, a załadunkiem kolejnego towaru. Tym razem moim zadaniem było przewiezienie szybko psujących się różnej maści towarów Trasa to około 1200 km, a więc taka optymalna długość. Po drodze parę niespodzianek jak to zwykle bywa, jednak... takie rzeczy tylko w Rosji Standardowo nieogarnięcie kierowców, wyjeżdżanie pod koła itp. Normalka w tym dziwnym kraju Na granicy z Białorusią spędziłem kilka dobrych godzin, bo tu papiery, tu przerwa, tu coś tam i wyszło mi około 9 godzin postoju na samej granicy. Po kontroli byłem już spokojniejszy bo jednak dotarłem na czas do firmy docelowej, praktycznie bez jakiegokolwiek poślizgu. Stoję aktualnie w kolejce do rozładunku, ale coś czuję, że spedycja szykuje już kolejny kurs, więc będę musiał się szybko ogarnąć, przed następnym załadunkiem. Strzałeczka