04/10/2022, 11:41 AM
Dobry dzień dobry wszystkim!
Zakładam ten temat, ponieważ mój poprzedni sprzed kilku lat już spadł podobnie jak temat związany z prowadzeniem VS-ki. Może ktoś mnie jeszcze pamięta...ktoś ze starej gwardii i wyjadaczy forum z lat 2012-2017 (do 2016 funkcjonowałem pod innym nickiem)?
Jeśli nie to wypadałoby się przedstawić, także na imię mam Marcin i pochodzę ze srebrnego miasta leżącego w Małopolsce, a jest to Olkusz. Po kilku latach przerwy postanowiłem wrócić z ciekawości do ETS-a, ponieważ sporo od tamtego czasu się w nim zmieniło (na lepsze bez dwóch zdań). Zmieniło się sporo w moim życiu, ale odnosząc się stricte do gry w symulatory to wielką zmianą okazał się zakup nowego komputera. Będąc w jego posiadaniu jestem się w stanie delektować widoczkami z mej wirtualnej ciężarówki, na nieco wyższych ustawieniach niż tylko te mierne "średnie".
Dobrze, dość tego zanudzania bo robota czeka. Kiedyś posiadałem swoją VS-kę, która była odwzorowaniem realnym krakowskiej firmy RENDER Sp. Z o.o. Niestety działalność tejże firmy została zawieszona, ze względu na mój brak czasu. Tym samym zostałem skazany na jazdę u dziada....co gorsze u niemieckiego dziada! Jednakże nie taki Niemiec zły jak go media kreują, ponieważ będziecie mogli zauważyć na zdjęciach poniżej autko jest niczego sobie. Przynajmniej nówka sztuka z salonu, a nie jakiś EURO 5-tak który jeszcze niedawno robił strzały na Rumunię. Może nie będę się już więcej rozpisywał, bo i tak ten wstęp wyszedł dosyć przydługi...lecim z fotkami!
[PL] Katowice -> [PL] Lublin -> [A] Graz
Dystans: 1215km
Volvina gotowa do trasy na Lublyn. Jedziemy załadowani pelletem pod sufit pełne 24 tony, a nawet i więcej bo 24650kg (krokodyle będą na nas polować).
Wspominałem coś o krokodylkach? No właśnie...już mnie majo, już żem najechał.
Troszkę wodze fantazji popuściły z górki, jednak już trzeba dawać po heblach bo mandaty drogie po zmianach przepisów.
Koniec tego dobrego, odbijamy na DK12 i ciśniemy tym landem!
Langsam langsam, wsi spokojna, wsi wesoła...ja mam czas, ja tu mam dniówki płacone a nie kilometrówkę. Przynajmniej oszczędności na paliwie się zrobi
Krajówka z głowy, dojechali na zamknięcie firmy pod rozładunek. Teraz tylko szybko odebrać dokumenty i gonimy dwie ulice dalej na załadunek do Austrii.
Ale że znów deski, ale że znów ciężko? Coś mnie dyspozytor nie lubi...trzeba go wziąć na rozmowę wychowawczą.
Ciśniemy, bo czasu pracy jeszcze sporo zostało to powinno się udać dojechać do Radomska na port. Może jakieś dodatki do kabiny sobie człowiek od razu sprawi?
Dodatków do auta brak, bo szefu nie pozwolił...za to możemy krzyknąć "Ahoj Česká Republica"!
Lewym lewym uporczywie! Życie jest za krótkie by jeździć tylko 80.
Mostek na jeziorku wyremontowany, to już nie trzeba uciekać z Brna na Bratysławę czy Znojmo.
Ale, że znów coś przeskrobałem? Ah te austriackie kontrol parkingi na wlotach do kraju i ich pedantyczność. Tym razem obyło się bez problemowo, ale trzeba zastanowić się nad cyrklowaniem z jazdą tak, aby na Mistelbachu być w nocy. Miejmy nadzieje, że Ci ludzie też kiedyś śpią.
Mając na uwadze poprzednie wydarzenia na drodze, przemierzamy Wiedeń zgodnie z przepisami tym bardziej że jest środek dnia to Polizei pewnie poluje. No może ciut nagięta ta przepisowość, bo obwiązuje 60-tka przez Wiedeń dla dużych.
Ustrzelony przez austriackiego spottera na wysokości Guntramsdorfu. Z wrażenia, aż zapomniałem długimi mrugnąć.
Ostatnie kilometry do celu, już prawie witamy się z gąską w to słoneczne popołudnie.
Dojechali szczęśliwie. Pierwsza część rozpiski od kochanego spedytorka za mną. Ciekawe co tam ciekawego na jutro przygotuje z Grazu. Wspominał coś o przerzucie na Włochy przed wyjazdem, jednak kto go tam wie...oni przecież zawsze kłamio.
Zakładam ten temat, ponieważ mój poprzedni sprzed kilku lat już spadł podobnie jak temat związany z prowadzeniem VS-ki. Może ktoś mnie jeszcze pamięta...ktoś ze starej gwardii i wyjadaczy forum z lat 2012-2017 (do 2016 funkcjonowałem pod innym nickiem)?
Jeśli nie to wypadałoby się przedstawić, także na imię mam Marcin i pochodzę ze srebrnego miasta leżącego w Małopolsce, a jest to Olkusz. Po kilku latach przerwy postanowiłem wrócić z ciekawości do ETS-a, ponieważ sporo od tamtego czasu się w nim zmieniło (na lepsze bez dwóch zdań). Zmieniło się sporo w moim życiu, ale odnosząc się stricte do gry w symulatory to wielką zmianą okazał się zakup nowego komputera. Będąc w jego posiadaniu jestem się w stanie delektować widoczkami z mej wirtualnej ciężarówki, na nieco wyższych ustawieniach niż tylko te mierne "średnie".
Dobrze, dość tego zanudzania bo robota czeka. Kiedyś posiadałem swoją VS-kę, która była odwzorowaniem realnym krakowskiej firmy RENDER Sp. Z o.o. Niestety działalność tejże firmy została zawieszona, ze względu na mój brak czasu. Tym samym zostałem skazany na jazdę u dziada....co gorsze u niemieckiego dziada! Jednakże nie taki Niemiec zły jak go media kreują, ponieważ będziecie mogli zauważyć na zdjęciach poniżej autko jest niczego sobie. Przynajmniej nówka sztuka z salonu, a nie jakiś EURO 5-tak który jeszcze niedawno robił strzały na Rumunię. Może nie będę się już więcej rozpisywał, bo i tak ten wstęp wyszedł dosyć przydługi...lecim z fotkami!
[PL] Katowice -> [PL] Lublin -> [A] Graz
Dystans: 1215km
Volvina gotowa do trasy na Lublyn. Jedziemy załadowani pelletem pod sufit pełne 24 tony, a nawet i więcej bo 24650kg (krokodyle będą na nas polować).
Wspominałem coś o krokodylkach? No właśnie...już mnie majo, już żem najechał.
Troszkę wodze fantazji popuściły z górki, jednak już trzeba dawać po heblach bo mandaty drogie po zmianach przepisów.
Koniec tego dobrego, odbijamy na DK12 i ciśniemy tym landem!
Langsam langsam, wsi spokojna, wsi wesoła...ja mam czas, ja tu mam dniówki płacone a nie kilometrówkę. Przynajmniej oszczędności na paliwie się zrobi
Krajówka z głowy, dojechali na zamknięcie firmy pod rozładunek. Teraz tylko szybko odebrać dokumenty i gonimy dwie ulice dalej na załadunek do Austrii.
Ale że znów deski, ale że znów ciężko? Coś mnie dyspozytor nie lubi...trzeba go wziąć na rozmowę wychowawczą.
Ciśniemy, bo czasu pracy jeszcze sporo zostało to powinno się udać dojechać do Radomska na port. Może jakieś dodatki do kabiny sobie człowiek od razu sprawi?
Dodatków do auta brak, bo szefu nie pozwolił...za to możemy krzyknąć "Ahoj Česká Republica"!
Lewym lewym uporczywie! Życie jest za krótkie by jeździć tylko 80.
Mostek na jeziorku wyremontowany, to już nie trzeba uciekać z Brna na Bratysławę czy Znojmo.
Ale, że znów coś przeskrobałem? Ah te austriackie kontrol parkingi na wlotach do kraju i ich pedantyczność. Tym razem obyło się bez problemowo, ale trzeba zastanowić się nad cyrklowaniem z jazdą tak, aby na Mistelbachu być w nocy. Miejmy nadzieje, że Ci ludzie też kiedyś śpią.
Mając na uwadze poprzednie wydarzenia na drodze, przemierzamy Wiedeń zgodnie z przepisami tym bardziej że jest środek dnia to Polizei pewnie poluje. No może ciut nagięta ta przepisowość, bo obwiązuje 60-tka przez Wiedeń dla dużych.
Ustrzelony przez austriackiego spottera na wysokości Guntramsdorfu. Z wrażenia, aż zapomniałem długimi mrugnąć.
Ostatnie kilometry do celu, już prawie witamy się z gąską w to słoneczne popołudnie.
Dojechali szczęśliwie. Pierwsza część rozpiski od kochanego spedytorka za mną. Ciekawe co tam ciekawego na jutro przygotuje z Grazu. Wspominał coś o przerzucie na Włochy przed wyjazdem, jednak kto go tam wie...oni przecież zawsze kłamio.