Narwa [EST] - Lubenka [KZ] cz.1/4
Po zrzuceniu rynien szybko pyknąłem sobie na giełdę ładunków i moim oczom ukazał się całkiem w pytkę rodzynek. Towar do Kazachstanu. Oferta wygasała za 15 minut, ale nie stanowiło to większego problemu, ponieważ zlecenie było do odebrania w tej samej firmie, na terenie której wciąż jeszcze stałem. Zaklepałem i poszedłem do ciecia. Powiedział, że muszę się tylko przestawić pod drzwi od hali magazynu, bo tak jak teraz stoję, bokiem, nie będą ładować. Spoko, tak też zrobiłem. Otworzyłem drzwi, i na naczepę wózkowy postawił mi ręcznego paleciaka. Ładunek jaki wiozę to 20 ton chłodnic na 16 paletach, więc trochę się zmachałem. Dobrze, że auto stało w cieniu budynku, to nie było pod plandeką aż takiej parówy. Gościu bardzo sprawnie podawał mi kolejne palety, tak że ledwo wyrabiałem
Najgorzej było oczywiście na początku, przy plecach naczepy. Po wszystkim całość pięknie pospinałem i poszedłem podbić CMRkę. Teren firmy opuszczałem z możliwą 1 godziną i dokładnie 21 minutami do wyjechania. Byłem pewien, że przyjdzie mi stać na granicy i tam też wykręcić pauzę. Nic bardziej mylnego. To był najbardziej gładki wjazd do Rosji w mojej karierze. Estońscy celnicy zażyczyli sobie tylko pokazania dokumentów - 3 minuty, natomiast nasi wschodni sąsiedzi - dokumenty, wiza, paszport i tylko otwarcie drzwi od naczepy - 10 minut. Tyle. Żadnych zbędnych kontroli, pytań, przeszukiwań czy nawet tak popularnej w tych stronach "tradycji". Zapytali tylko na początku gdzie jadę i na koniec pożyczyli szerokiej drogi. Byłem w ciężkim, acz bardzo pozytywnym szoku
I to wszystko pomimo mojego braku karnetu TIR. Dodam jeszcze tylko, że niechcący wjechałem na pas dla osobówek zamiast pokierować się na terminal tranzytowy, ale to wszysytko przez kompletny brak oznakowań na tym przejściu. Nie zauważyłem nawet tablicy informującej o wjeździe do Rosji. Dziwne... Miałem jeszcze jakieś pół godziny do dyspozycji, więc ruszyłem przed siebie. Chciałem robić mały skrót i odbić na Ługę, ale po drodze na Petersburg miałem zapisane miejsce na postój. Dojechałem tam na styk, bo dosłownie czołgałem się za jakimś typem ze Szkocji. Nawet nie wiedziałem, że tamtejsze firmy zapuszczają się aż tutaj, ale chyba jednak nie powinny. Chłop totalnie nie współgrał z twardym, słowiańskim charakterem jazdy
Wlókł się 40, gdzie można było 70, hamował pod górki itp., a nie bardzo było jak go przerobić, bo droga kręta i spory ruch z naprzeciwka. Wcześniej też przestaliśmy przez niego 3 zmiany świateł na lewoskręcie, mimo że miał wiele okazji, aby się wbić do ruchu. Udało mi się jednak dotrzeć do wioski Cheremykino, gdzie w dość spartańskich warunkach ochlapałem się wodą z bańki, a później poszedłem spać. Ale nie narzekam, od czasu do czasu wręcz lubię się tak oderwać od wszechobecnych wygód współczesnej cywilizacji
Wstałem przed 7, obszedłem zestaw i już na dzień dobry powitał mnie korek. Ciężko było wyjechać z tego zajazdu, ale wreszcie wpuścił mnie jakiś duży mobilek
Coś znów się pokrochmaliło na skrzyżowaniu ze światłami i sznur samochodów zrobił się przeogromny, zwłaszcza w przeciwnym kierunku i ciągnął się aż do następnej miejscowości. Policjant coś tam próbował kierować nawet ruchem, ale nie bardzo mu to szło, bo każdy robił co chciał, w tym ja
Nie musiałem więc bardzo zagłębiać się w kraj, aby dopadł mnie typowo wschodni styl jazdy
Mimo wszystko spędziłem tam dobre kilkadziesiąt minut. Gdy wydostałem się z tego wszystkiego i dopadłem pustawą obwodnicę Petersburga czułem się taki wolny
Potem droga nawet fajna, ale dziwna. Niby autostrada, ale często przebiega przez wioski i są ograniczenia do 70/60 i mnóstwo fotoradarów. Za Nowogrodem Wielkim zalałem kotły do pełna, bo Scania już się tego domagała, a i tak było to niezbędne w tak długiej trasie. Zresztą zawsze gdy odwiedzam ścianę wschodnią to zawsze leję pod korek, bo cena oscylująca w okolicach 2 zł/litr to piękna cena
A jeszcze bardziej opłaca się nie tankować w dużych miastach takich jak Moskwa czy Petersburg właśnie. Jak dziadować to na całego
A powiem Wam szczerze, że jeszcze nigdy nie zawiodłem się na jakości tutejszego paliwa i silnik w żadnym z moich pojazdów z tego powodu nie ucierpiał. Potem było spokojnie, przeleciałem jeszcze kilka większych miast i teraz robię sobie postój 40 kilometrów przed stolicą. Do celu jeszcze ponad 1800...
Zapraszam.
#1 Ładujemy i spadamy
#2 ...
#3 ...
#4 Gamoń...
#5 ...
#6 Aż chce się wstawać
#7 Ehhh...
#8 Przynajmniej takiego klasyka udało mi się cyknąć podczas stania w korku
#9
#10 Nic więcej chyba nie muszę mówić...
#11 Blokowiska Petersburga w tle...
#12 ...
#13 UAZ 452 jako wozidełko straży pożarnej
#14 Poimy maszinu!
#15 ...
#16 ...
#17 ...
#18 Dobranoc