Lubenka [KZ] - Anapa [RUS] cz.1/5
Jak już wiecie, podjąłem się transportu migdałów do miasta Anapa położonego w Kraju Krasnodarskim w Rosji. Załadunek trwał jakąś godzinę, podczas której się kimnąłem, bo już byłem trochę padnięty po prawie całej dobie ciągłej jazdy przez moje manipulacje przy tachografie. Gdy pan zapukał w szybę, przynosząc informację że skończyli ładować, wstałem, podjechałem kawałek, spiąłem towar i zamknąłem drzwi. Naczepa wypchana po brzegi. Zaplanowałem sobie dojechać tylko do Żympity, tam już na stałe ściągnąć magnes z impulsatora i wreszcie wyspać się jak należy. To tylko niewiele ponad 100 kilometrów, ale był ranek, a to najgorsza pora do jazdy dla śpiących kierowców. Piach w oczach, jechałem praktycznie widząc tylko raz na jedno, raz na drugie. Wreszcie się dokulałem, a moją uwagę przykuł przydrożny hotel, który jak się później okazała swą wyniosłą nazwę zawdzięcza nie mam pojęcia czemu. W całym budynku waliło fajami przez speluniaste lokalne towarzystwo, które od dziesięcioleci zapewne odwiedzało ten "lokal" w celu spotkań przy tanim winie i szachach. W pokoju dodatkowo unosił się smród grzyba i stęchlizny, a pod łóżkiem biegały 2 karaluchy. Szybko podziękowałem pani za zaangażowanie, ale stwierdziłem, że 100x lepiej i bardziej komfortowo wyśpię się w kabinie mojej Scanii. Podjechałem tylko kawałek na stację benzynową, ledwo przytomny zatankowałem jeszcze pod korek, za uwaga - w przeliczeniu 1,53 za litr
Zapłaciłem, ustawiłem się w rajkę, i wskoczyłem szybko pod kołdrę uśpiony kroplami deszczu bijącymi w dach samochodu. Zresztą i bez tego zasnąłbym momentalnie...
Zapraszam.
#1 Załadowane, jeszcze tylko podbić dokumenty i w drogę!
#2 ...
#3 ...
#4 ...
#5 ...
#6 Skubaniec z Golfa zepchnął mnie z drogi przy wyprzedzaniu! Na szczęście się wyratowałem...
#7 No i lulu