Dzisiejszego dnia przed 18 doleciałem do Szczecina na załadunek. Trwał on dosyć krótko, bo zaledwie 50 minut, które zagospodarowałem sobie na krótką drzemkę i załatwienie papierów związanych z towarem. Załadowali mi na pakę 15 ton gruszek. Przed rozpoczęciem jazdy postanowiłem sobie zjeść jakiegoś fast fooda, więc skoczyłem do najbliższej pizzerii. O godzinie 18:50 już wyruszyłem. Przemieszczałem się głównie autostradą, na której spotkałem kilka nieprzyjemnych wypadków Doleciałem do stacji, zatankowałem maszynę i ustałem na parkingu, ponieważ tachograf wykazywał 20 minut do maksymalnego czasu pracy, więc nie było sensu potem męczyć się ze znalezieniem miejsca na postój. Nadszedł kolejny dzień godzina 6.00. Słońce świeci jak rzadko kiedy... - a ja leże ledwo żywy i próbuję się rozbudzić Zajęło mi to trochę czasu, aczkolwiek się udało. Dzisiaj droga przeleciała mi bardzo przyjemnie i spokojnie. O godzinie 16 dotarłem na rozładunek, na którym od razu mnie rozładowali Aktualnie leżę w wyrze i kończę oglądanie mojego ulubionego serialu. Szerokości wszystkim!