04/10/2018, 07:08 PM
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79
04/10/2018, 07:11 PM
Powróciłeś niczym Feniks z popiołu. Podoba mi się jak zawsze u Ciebie!
07/10/2018, 03:01 PM
Witajcie !
Piątek to każdy mógłby pomyśleć, że weekend i odpoczynek. Jeśli o mnie chodzi, to nic bardziej mylnego. Załadowałem w tartaku jakieś fikuśne pudełka i o 14 wyjechałem w stronę Wrocławia. Docelowo jechałem do Balvi na Łotwie. Na początek wąskie i kręte drogi do pokonania, a później byle 18stka minęła i wbić na A4. Tam ciągłe skupienie bo tam codziennie coś. Przed Wrocławiem wpadła fotka - dzięki Maciek !
Na S8 poczułem lekką uglę i jakoś lepiej mi się jechało. Pierwszy dzień zakończyłem w okolicach Białegostoku i poszedłem w kimę.
Sobota pobudka o 8:25 i powolne ogarnianie tematu. Kąpiel, szama i jeszcze obejście zestawu. Punkt 9 moje V8 już dawało o sobie znać na 16stce. Ogólnie szło fajnie i bez przygód. Wyprzedziłą mnie policja raz czy dwa, ale nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Koło Dyneburga zacząłem liczyć, że mogę nie wyrobić się z czasem. Nie tyle jazdy co żeby zdążyć do 19. Pogadałem z "Anią" i daliśmy radę. Stanąłem na rozładunek i gość sam rzucił do mnie hasło, że jak skończą to mogę tak stać i robić pauzę jeśli potrzebuje. Pomyślałem ' króluuuu złoty !"
Dzięki Maciek !!
Aktualnie czekam do 16:30 i będę ruszał dalej. Więcej dowiecie się w następnej relacji.
Pozdrawiam !
07/10/2018, 06:43 PM
Scania z kontenerem to poezja, jednak do pełni szczęścia brakuje układu 6x2 oraz stonogi!
08/06/2019, 05:09 PM
Po ostatnim rozładunku w Cosenzy i odbyciu obowiązkowej pauzy ruszyłem w miejsce kolejnej roboty. Poniedziałęk 8sma rano juz Scania warczała i robiła kolejne kilometry. Miałem około 70 kilometrów do zrobienia. Poszło bardzo szybko i o godzinie 9:15 już stałem i czekałem na załadunek.
Na miejscu wrzuciłem 22 tony paneli słonecznych i z tym do Polski, a konkretniej do Paczkowa. Wbiłem adres w nawigację, przejrzałem mniej więcej któredy mnie prowadzi i spojrzałem na kilometry. Widniała tam liczba 2008! Po 10 siedziałem już za kierownicą i machałem gościowi z ochrony. Kierowałem się na Neapol - Rzym - Florencja - Bolonia i Wenecja. Cisnąłem tyle na ile pozwalał mi czas. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Jedynie lekki zator koło stolicy. O godzinie 20:34 ustawiłem tacho i gasiłem silnik. Wyszedłem na zewnątrz i stałem sobie w cieniu pod drzewem. Pogoda zrobiła swoje. Nie chciało mi się kompletnie nic. Pokręciłem się nieco i wróciłem do kabiny.
Dwa zdjęcia od Jruga we Włoszech. Przyczaił mnie z osobówki
Pobudka po 4 rano. Dobrze, że miałem budzik na tę godzinę bo zapomniałem włączyć klimę i pewnie w okolicach piątej obudził bym się sam z powodu upału. Ostatni łyk kawy i podjechałem jeszcze pod pompe by zalać maszynę. Aktualka nawigacji ~1250 km. Wiem, że do Polski jeszcze daleko, ale już na FB zebrałem info od kumpli jak wygląda sytuacja żeby móc się za wczasu przygotować. Butowałem ile mogłem. Pogoda dopisywała cały czas. Słonecznie i tylko czasem jakaś chmurka. Klima ustawiona bo inaczej nie dałbym rady. Doszedłem prawie do Wiener Neustadt. Od razu zasłoniłem wszystko by nie łapać tego ciepła do kabiny. Poszedłem po piwko na stację i zamówiłem sobie pizze. Siedząc w cieniu i na powietrzu pojadłem i napiłem się zimnych bąbelków. Czego chcieć więcej ?
Kolejna pobudka nad ranem. Po tej pizzy nawet nie byłem głodny. Przygotowałem tylko sobie półmisek z owocami i zimną wodę do picia. Do celu jakieś 450km. Pomyślałem, że o tak wczesnej porze powinno pójść gładko. Tak też było. Nim się obejrzałem, a już byłem za stolicą Austrii i wpadałem do Czecha. Szybka pauza na dwie kanapki i ciąłem dalej. Jedenasta z minutami byłem na placu. Powiedzieli żebym czekał, ale żebym również nie liczył, że szybko pójdzie...
O godzinie 13:40 kazali wjechać do środka i dalej czekać. Już powoli mnie brało, że chyba tego dnia stamtąd w ogóle nie wyjadę. Z nudów patrzyłem jak wygląda droga do Wrocka. Do wyboru była 8ka od Ząbkowic, albo Nysa, Grodków i na A4.
Nie jestem aż takim rekinem i poleciałem 8mką z nadzieją, że nie będe tego żałował. 80+ kilometrów i byłem na miejscu. Schowałem się na boczku, spakowałem do osobówki spożywkę i ciuchy do prania i pojechałem odpoczywać.
Jeśli przyczatełeś bądź chociaż obejrzałeś zdjecia i się spodobało to daj znać
Pozdrawiam!
08/06/2019, 05:22 PM
Fajnie tu, fajnie, ale jakoś Tomciu te kurczaki Ci lepiej pasowały. ;P
09/06/2019, 08:33 AM
Kozaczka relacja, ja bym ogarnął tylko naczepę a reszta jest spoko
09/06/2019, 10:47 AM
Zdjęcia to Ty robisz bajeczne. Musisz mnie tego nauczyć. jest kosa!
09/06/2019, 12:53 PM
Super to sie prezentuje
09/06/2019, 01:09 PM
Powodzenia na swoim Tomku!