Witam Was ponownie
Tym razem, szef, czyli ja
postanowił sprawdzić inny kierunek, nieco inne ładunki (wciąż na chłodnie!) by dowiedzieć się jak to idzie i czy ma to sens.
W Bielanach Wr. załadowałem czekoladę i obrałem kierunek Grecja, a konkretnie Saloniki.
Zakupy zrobione, zapakowane. Wszystko sprawdzone, papiery się zgadzają to można jechać. Powiem Wam, że ostatni raz byłem tam biało-niebieską scanią, więc się cieszyłem na ten kierunek.
Klasycznie obrałem A4ke w stronę Katowic i płynąłem. Pogoda ładna, muzyczka i lecimy.
Starałem się wybrać najciekawsze zdjęcia z tej trasy, wiecie, że rzadko kiedy opisuje dokładnie te trasy... no bo po co macie wiedzieć kiedy jadłem, a kiedy spałem ?
Ciekawie to w sumie robiło sie dopiero na terenie Serbii i głowa chodziła trochę na boki. Macedonia w sumie podobna, ale osobówki dały o sobie znać i już tak nie mogłem podziwiać.
Szybko się uwinęli z rozładunkiem, mimo ciepłej pogody i mogłem leciec na załadunek oddalony o kilka kilometrów. Kolejne pozytywne zaskoczenie, jak tylko wjechałem to kazali się ustawiać pod rampę. Zarzucili mi owoce na plecy, temperatura sprawdzona, papieru w łapie i już mogłem ustawiać GPS na powrót. Konkretniej do Wrocławia
Słońce świeci, ciepło, a mi się zachciało rosołu ! I to właśnie zjadłem na puazie. Najedzony ruszyłem dalej, z myślą, że muszę po drodzę zatanować.
Po rozładunku, podjechałem do Pietrzykowic do serwisu Schmitza by zajęli się naczepą.
Z tej trasy wróciłem w tamtym tygodniu. Niedługo się odezwę jak tylko odbiorę naczepę.
Pozdrawiam !