Dziękuje za komentarze.
Wybaczcie, ale trochę wypadłem z wprawy i może mi jeszcze trochę zejść zanim wróce na odpowiedni poziom.
Po zrzutce w Skopje ruszyłem po kolejne zlecenie, godzina była 10:45. Czasu jazdy miałem na styk tak żeby zdążyć na prom do Włoch.
W Taranto miałem podjąć 9 ton części do skuterów i z tym do Genewy. Lekki ładunek to powinno być całkiem spoko. Zmuszony czekać na kolejny prom wziąłem się za jakiś porządny obiad. Tyle go zrobiłem, że az mi zostało na później. W Bari zawitałem o 4 rano... ale za to wypoczęty i gotowy do dalszej jazdy. Na firmie byłem 10 z minutami. Odpaliłem youtube by nadrobić zaległości i czekałem, aż przyjdzie na mnie kolej.
O 14 miałem na plecach 9 ton i papiery w łapie. Wsiadłem, uchyliłem okna, nastawiłem nawi i koła zaczęły się toczyć. Przez ruch osobówek i zwężki musiałem zakończyć jazdę o 19:50 na parkingu przed Ankoną. O 5 zacząłem deptać dalej, nawet bez śniadania, zresztą nie byłem głodny. Do Mediolanu się męczyłem. Co chwilę wybryki na drodze w wykonaniu mnejszych. Pogoda ładna, ale nie było czasu na jakieś kontemplacje. Dopiero później miałem chwilę nacieszyć oko górskimi widokami. Czas się skończył i do spania... no najpierw zjadłem obiad który przygotowałem dzień wcześniej Budzik obudził mnie w środku nocy, nie spieszyłem się ponieważ miałem już niedaleko, a czasu dużo. O 5 rano byłem na miejscu i naczekałem się aż do 12 :/