30/12/2018, 05:45 PM
Witam i zapraszam do lektury
SUCHAŃ - SZCZECIN - PONIEWIEŻ
Po rozładowaniu mleka zadzwoniłem na myjnię i umówiłem się na płukanie naczepę z pozostałości białego złota. Pani powiedziała, że mam przyjechać o 10 następnego dnia, więc spokojnie poszedłem spać. Kilka minut po 8 wstałem i zjadłem jajecznice na boczku, następnie ruszyłem w kierunku Szczecina. Akurat się tak złożyło, że Adam napisał mi SMSa z adresem załadunku, a był nim browar BOSMAN w Szczecinie. Na myjnię zjechałem przed 10, akurat udało mi się, bo przede mną było tylko jedno auto, które było już w trakcie mycia. Później wjechałem ja, po myciu ogarnąłem w środku. Wpadły nowe naklejki i firanka, natomiast półka i tabliczki poszły do szafki. Po ogarnięciu się pojechałem na załadunek, który trochę potrwał, a dokładniej 4 godziny. Troszkę się zdenerwowałem, bo chciałem jak najszybciej wyjechać, żeby zdążyć na sylwestra w Zakopanem przed telewizorem O godzinie 17 wyjechałem na drogę, trafiłem na najgorszy moment w komunikacji tego miasta, korki niesamowite, ale koledzy podpowiedzieli jak objechać to w dobry i pewny sposób. Cała trasa do Grudziądza szła pięknie, jednak moją podróż przerwał mi tachograf, który kazał zjechać na 45' odpoczynku. Zaparzyłem kawę i wypiłem ją, aby nie zaspać po drodze. O godzinie 22 ruszyłem w dalszą podróż. Cała trasa biegła przez landówki, które ja bardzo lubię. Muzyczka, burdelówki i można było lecieć. Trasę skończyłem niecałe 50 km od Suwałk. Zjechałem na dzikusa, zaciągnąłem firankę i poszedłem w kimę. O godzinie 11 ruszyłem w 350 kilometrową trasę. Granica PL-LV obstawiona była przez ITD, więc wiedziałem, że te same mendy mnie ściągną co zawsze na powrocie . I tak jak pisałem ściągli mnie, ci co zawsze, pokazałem i papiery, tacho i pojechałem dalej. Na kontroli ubyło mi 40 minut, więc musiałem na Litwie troszkę przyspieszyć. Firma pracowała do 18, więc tutaj byłem spokojny. Zanudziłem was tekstem, więc pora na fotki.
Zapraszam do komentowania, bo to naprawdę motywuję