30/11/2019, 11:57 AM
Gdy rozładowałem się w Suboticy, spedytor dał mi znać, żebym jechał na jakiś parking w pobliżu Belgradu (a więc trochę kilometrów na pusto), a gdy tam dojadę, mam zrobić pauzę do następnego poranka i wyśle mi info na temat załadunku. Tak więc okazało się, że jeszcze nie ma dla mnie nic konkretnego. W wolnym czasie pooglądałem coś na laptopie, pograłem, porozmawiałem z dziewczyną i tym sposobem minął czas aż do następnego poranka. Spedytor wysłał mi wiadomość, że ładuję mleko do Strugi w Macedonii. Znów czekała mnie przeprawa przez całą Serbię i kilkugodzinna kolejka na granicy. Pojechałem na załadunek, odczekałem swoje, podjechałem pod rampę i oczekiwałem na chłopaków. Pomogłem z załadunkiem, żeby szybciej stąd odjechać, a na samo zakończenie poszedłem standardowo do biura po papiery.
Z Belgradu od razu wyjechałem na autostradę i jechałem nią aż do Predejane, gdzie standardowo zatrzymałem się na krótką pauzę i jedzenie. Po jakiejś godzinie ponownie ruszyłem na szlak wiodący w stronę granicy z Macedonią.
Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze osobówki stojące w kolejce do odprawy. Na pasie dla ciężarówek nie było dużego ruchu, więc byłem zadowolony. Przede mną było tylko kilku innych kierowców, jednak potrwało to chwilę dłużej, przez co na parkingu między stanowiskami do odprawy musiałem wykręcić 45-tkę.
Zbliżał się wieczór. Spojrzałem na tachograf. Minęły 52 minuty, więc odpaliłem silnik i powoli ruszyłem w stronę serbskich celników i po niecałych 30 minutach byłem już na autostradzie. Wjechałem na obwodnicę stolicy, a po niecałych dwóch godzinach w miejscowości Gostivar zatrzymałem się na pauzę, która zakończyła się dopiero o godzinie 7 rano.
Ostatnim etapem było przedostanie się przez górzyste tereny krętymi drogami (przez pewien odcinek za ciągnikiem) na ekspresówkę niedaleko Strugi. Tam na pierwszym zjeździe odbiłem w stronę miasteczka, po czym zacząłem szukać firmy. Nawigacja zaczęła mi wariować, ale jakoś dojechałem na plac. Podstawiłem się pod rampę, po czym oczekiwałem na rozładunek.
Z Belgradu od razu wyjechałem na autostradę i jechałem nią aż do Predejane, gdzie standardowo zatrzymałem się na krótką pauzę i jedzenie. Po jakiejś godzinie ponownie ruszyłem na szlak wiodący w stronę granicy z Macedonią.
Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze osobówki stojące w kolejce do odprawy. Na pasie dla ciężarówek nie było dużego ruchu, więc byłem zadowolony. Przede mną było tylko kilku innych kierowców, jednak potrwało to chwilę dłużej, przez co na parkingu między stanowiskami do odprawy musiałem wykręcić 45-tkę.
Zbliżał się wieczór. Spojrzałem na tachograf. Minęły 52 minuty, więc odpaliłem silnik i powoli ruszyłem w stronę serbskich celników i po niecałych 30 minutach byłem już na autostradzie. Wjechałem na obwodnicę stolicy, a po niecałych dwóch godzinach w miejscowości Gostivar zatrzymałem się na pauzę, która zakończyła się dopiero o godzinie 7 rano.
Ostatnim etapem było przedostanie się przez górzyste tereny krętymi drogami (przez pewien odcinek za ciągnikiem) na ekspresówkę niedaleko Strugi. Tam na pierwszym zjeździe odbiłem w stronę miasteczka, po czym zacząłem szukać firmy. Nawigacja zaczęła mi wariować, ale jakoś dojechałem na plac. Podstawiłem się pod rampę, po czym oczekiwałem na rozładunek.
Dzięki wielkie za uwagę