02/12/2018, 12:39 PM
Cześć! Na wstępie dziękuje za pozytywne komentarze. Ich oby jak najwięcej Teraz zabieram was na zachód Europy. Zapraszam:
Kałuszyn(baza)-Radom-Schiedam (Rotterdam)
Wtorek-Czwartek
Wtorek:
Po bezgranicznej jeździe przez litewskie pola, a łotewskie i estońskie lasy czas na postanie w "sztale" na niemieckiej autobahnie Także spedytor załatwił mi ładunek na Holandię. We wtorek miałem załadować się w Radomiu w firmie Intersnack, czyli ładunek Chipsów i z tym do Rotterdamu, a dokładnie do można powiedzieć takiej poddzielnicy-Schiedam. Mogłem się wyspać, bo ruszałem dopiero o 12. Standardowo dwójką, obwodnicą Mińska Maz. i zjazd na DK50 w kierunku Grójca. Ruch jak zwykle spory, ale na szczęście Kołbiel przeszła bez korków. Taka godzina. Góra Kalwaria trochę gorzej, ale także w porządku. Trochę Białorusin przede mną zamulał. Udało mi się go wyprzedzić na obwodnicy Chynowa. W Grójcu zjechałem na S7 na Radom. Patelniarze z przeciwka goniący na stolicę-to jest to I oczywiście kłótnie Januszy na CB. W końcu po około 2h30 dojechałem na miejsce załadunku. Teraz przez Radom za sprawą obwodnicy mały ruch. Niestety po zameldowaniu się u ciecia okazało się, że rampy zajęte i czekać. No i tak poczekałem sobie aż do 15:30-chociaż spożytkowałem ten czas na zjedzenie obiadu. Uporali się szybko, bo o 16 z papierami mogłem już wyjeżdżać. Obieramy kierunek Świecko. Najpierw DK12 na Piotrków. W Sulejowie był trochę korek, a tak to czysto cały czas. Piotrków bokiem i DK91 czy też obecnie DK12 w górę do A1. Na obwodnicy Łodzi na MOP-ie Wiśniowa Góra zrobiłem sobie 45 minut pauzy. Lecimy dalej. Wskoczyłem na A2 i tak już cały czas, aż do Wrześni, gdzie zjechałem na DK92. Potem standardowo objechanie Poznania via S5/A2 i tak cisnąłem do Nowego Tomyśla wyjątkowo, bo stwierdziłem, że stracę niepotrzebnie trochę czasu na jechanie DK92 przez Pniewy. Później już zjechałem na swoją ulubioną drogę VOX Fm przygrywał i jakoś się jechało. 45 minut wykręciłem na Boczowie, żeby iść jeszcze na dychę i dojść na parking na Ringu. Obszedłem sobie zestaw czy w porząku i ogień dalej. Świecko w moją stronę czysto, bo w drugą w związku z tą akcją graniczna sprawdzała wyrywkowo auta. Ledwo ledwo, ale udało mi się dolecieć na zamierzony pierwszy parking na Ringu Berlina. Co prawda miejsce jedynie "na dupach", ale dobre i to. 9h pauzy.
Środa:
Ranek w Niemczech przywitał mnie mglistą pogodą. Dzisiaj będzie ciężki dzień, czyli przejazd przez całą Staulandię od wschodu na sam zachód. W dodatku słynną A2-będzie ciekawie. Ring o dziwo przeszedł gładko. Na A2 na razie jechało się spoko. Coś tam wziąłem lewym, a tak to nic ciekawego. Przed Brunszwikiem mijałem się z chłopakami ze Stanwexu. Pogadaliśmy chwilę na CB, dowiedziałem się, że czeka mnie korek przed Hanowerem. Ehh... No i się potwierdziło. Stau na 2 km. Zachciało im się rementować pobocze. Tak na parkingu Buckethaler Knick Nord stanąłem na 45'tkę. Ugotowałem sobie pyszne spaghetti, pozmywałem i można było ruszać dalej. Trochę A2 i na A30 oraz słynne "Miasteczko", czyli Bad Oeynhausen. Godzina szczytu była, ale wyszło nie tak tragicznie. Potem już ciągle w kierunku granicy z Holandią w Oldenzaalu. Jechało się dobrze. W NL trzymałem się cały czas A1. Ach te tuningowane zestawy mijające mnie z przeciwka... Coś pięknego! I tak udało mi się dolecieć na parking trochę z boku od autostrady, De Tweede Steeg przeważany przez Holendrów. Kilka miejsc było jeszcze wolnych, wymanewrowałem na spokojnie i po filmie można iść spać. Tym razem 11h.
Czwartek:
Powiem wam szczerze, że się wyspałem. Aż chce się pracować. Pomimo, że było przed szóstą rano. Poranna toaleta, herbata i trzeba ruszać. Wytoczyłem się na A28 na Utrecht. Wczesna godzina dosyć to jeszcze ruch był nie tak duży jak normalnie. Następnie A12 do Goudy i tam na A20 już na Rotterdam. Po około 1h40 byłem na miejscu. Ten magazyn to była firma Bidfood, czyli taka hurtownia spożywcza, jakoś kilometr od zjazdu z autostrady. Minusem jednak było to, że mieli bardzo ciasny plac. Te przemysłówki w Holandii często tak wyglądają niestety. Za to rozładowali mnie z marszu. Zajęło im to jakoś godzinę. Później udałem się do Haarlem na załadunek stali na Rosję, na którą pojadę jutro. Z powrotu nie ma sensu pisać relacji, ale ze wschodu na pewno się pojawi. Pozdro!